Willa Adelajda w Sopocie. Posiadłość rodziny malarza Mariana Mokwy
4813 wyświetleń 23 marca 2024 (156 opinii)Willę "Adelajda" od ściany lasu oddziela ledwie kilkadziesiąt metrów. Gmach stoi w pierwszym rzędzie budynków, oddalonych od ulicy. Za willą jest jeszcze jeden rząd budynków, za którymi kończy się zabudowa miasta.
Więcej na ten temat
Opinie (156) ponad 20 zablokowanych
-
2024-03-24 11:43
tom
ok
- 2 0
-
2024-03-24 12:47
zabrakło inormacji, że Marian Mokwa był Kaszubą
co więcej, był aktywnym działaczem ruchu młodokaszubskiego jeszcze przed I wojną
i nie jest tez prawdą, że jest to jedyny dom w Sopocie od przedwojnia zamieszkany przez jedną rodzinę
są też inne, również z kaszubskimi protoplastami- 4 0
-
2024-03-24 13:54
W 1939 roku, w Sopocie...
Czy w Sopotach,jak mawiali owczesni , Niemcy nie byli okupantami...
- 2 2
-
2024-03-24 21:00
Artykuły o historii Gdańska i Sopotu interesują mnie najbardziej.
- 2 0
-
2024-03-24 23:12
Willa zamieszkała? (1)
Raczej zamieszkana...
- 3 0
-
2024-03-25 01:19
No raczej nawiedzona duchami
- 0 0
-
2024-03-25 01:13
Z wielką przyjemnością przeczytałam artykuł
- 1 0
-
2024-03-25 09:00
Bardzo ciekawym jest jak udało mu się utrzymać w tej willi w czasach stalinizmu, gdy takim to zwykle odbierano
majątek lub dokwaterowywano lokatorów. A sam Mokwa przecież był uznany za kapitalistę czyli "wroga ludu" i zabrano mu Galerię Morską w Gdyni, choć mu najpierw ją zwrócono jako "mienie poniemieckie i porzucone", a gdy ją wyremontował za własne środki i chciał organizować wystawy to na podstawie tej samej ustawy o mieniu poniemieckim i porzuconym mu ją odebrano.
Nigdy nie należał do PZPR, więc podejrzewam, że tutaj wpływ miały znajomości w sopockim urzędzie miasta, bo tuż po wojnie Mokwę tam zatrudniono i zajmował się przemianowywaniem nazw ulic z niemieckich na polskie oraz wykonywaniem tablic i szyldów. Z czasem jeszcze doszła pewnie znajomość dyrektorów przedsiębiorstw z branży morskiej, którzy też mieli wpływy.
Z drugiej strony warto też powiedzieć więcej o tym jak traktowano go w środowisku artystycznym, bo choć domu mu nie zabrano, to przez lata Mokwie odmawiano przyjęcia do Związku Polskich Artystów Plastyków, a to był w tamtych realach problem, bo można było zapomnieć o wystawach, a także nie miało się przydziałów na materiały malarskie, których brakowało jak wszystkiego w PRL. Ten aspekt zresztą pokazał Wajda w Powidokach na przykładzie Strzemińskiego, który też miał problemy nie należąc do Związku Polskich Artystów Plastyków.
Tyle że Mokwa sobie radził wykorzystując życzliwość zleceniodawców i znajomości, bo potrzebne materiały otrzymywał wraz z zamówieniami na obrazy od Marynarki Wojennej i Polskich Linii Oceanicznych. Do tego obrazy malował często na płytach pilśniowych farbami technicznymi ze stoczni.- 3 0
-
2024-03-27 02:16
Adres
Adres nieruchomosci podany w przedostatnim zdaniu artykulu. Brawo...
- 0 0
-
2024-04-21 17:08
a jakie nazwiska marynistow mamy teraz?
Czy tylko abstrakcje udające sztukę?
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.